(Takie zdjęcie Sorayi ;* )
Pogłaskał go a ona wesoło zarżała. Byli razem szczęśliwi. Mark pomyślał że jeśli zabierze ją na przejażdżkę nic się nie stanie. I tak zrobił. Osiodłał ją i wszedł na nią po czym pojechał na pole. Jeździli tak aż w końcu za którymś razem spadł z niej a gdy ona zawróciła pomogła mu wstać. Tak się bawili póki nie zobaczyli która godzina. Była 9.50. Mark nie umiał jeździć galopem (nie za bardzo) więc jeździł na zmianę galopem i kłusem. Było ciężko ale gdy dojechał wszedł z Sorayą do boksu i pożegnał się. Podszedł do dzieci. Między tłumem była pewna dziewczyna. Rozmawiała z Emmą i Jess. Miała blond kręcone włosy i miły,ciepły uśmiech. Była w wieku Marka. Podeszła do niego z Emmą.
-Witaj -Powiedziała a chłopak się lekko zarumienił ale też się przywitał. - Ee... Jestem Susan.
-Ja jestem Mark -Uśmiechnął się.
-No bo chodzi o to że Emma musi podłapać podstawy jazdy... Możesz jej pomóc? -Spytała z uśmiechem.
-No pewnie. A tak z innej beczki... Chciałabyś pojechać ze mną na koniach po łące? -Spytał a po chwili chciał się zabić.
Susan zmierzyła go wzrokiem...
-No... No pewnie że tak ! -Uśmiechnęła się.-Kiedy dokładnie?
-EeeeeEeee... Może jutro o ...
-Może o 7? Mi pasuje. -Zaproponowała dziewczyna o blond włosach.
-Tak pewnie... -Zgodził się a Susan odeszła.
Mark został w twarzy rozmarzonej do końca dnia. Potem zasnął. Nie miał o czym śnić więc...
<C.D.N>
P.S: Jeśli ktoś to w ogóle czyta niech komentuje ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz